Wszystkie nowości

„Ogólnie rzecz biorąc, panuje brak wiary, że konflikt doprowadzi do wojny nuklearnej”.

Władze rosyjskie ponoszą wyłączną odpowiedzialność za użycie broni nuklearnej i niewielu w Chinach wierzy, że dostosowanie rosyjskiej doktryny nuklearnej z pewnością otworzy Moskwie drzwi do użycia broni nuklearnej. Tę opinię wyraził korespondentce Kommersant Natalii Portyakowej dyrektor Centrum Studiów Rosyjskich Wschodniochińskiego Instytutu Pedagogicznego Liu Jun na marginesie rosyjsko-chińskiej konferencji, która jest organizowana w tym tygodniu przez międzynarodowy klub debatowy Valdai .

— Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił niedawno zmiany w swojej doktrynie nuklearnej. Lista scenariuszy, w których Rosja mogłaby użyć broni nuklearnej, wydłuża się. Jak Chiny zareagowały na to posunięcie?

— Myślę, że od początku konfliktu (Rosja i Ukraina – Komersand) ludzie na całym świecie zaczęli aktywnie rozmawiać o problemach nuklearnych. Ogólnie jednak wydaje się, że panuje powszechne niedowierzanie, że konflikt doprowadzi do wojny nuklearnej. Wielu dziennikarzy w Chinach zadawało mi to samo pytanie co Ty. Moja odpowiedź jest taka, że ​​rząd rosyjski jest bardzo odpowiedzialny, a prezydent Rosji Władimir Putin jest osobą bardzo racjonalną. A jeśli zwykli ludzie traktują tę kwestię po prostu, to on, wręcz przeciwnie, bardzo głęboko i uważnie przygląda się kwestiom związanym z bronią nuklearną. Tak, dostosował doktrynę, ale to nie oznacza, że ​​broń nuklearna zostanie użyta.

- Czy zatem Chiny naprawdę nie akceptują pomysłu, że Rosja mogłaby w pewnych okolicznościach użyć broni nuklearnej?

„Bardzo niewiele osób w Chinach interesuje się tym tematem. Większość Chińczyków uważa, że ​​rząd rosyjski jest bardzo odpowiedzialny i nie wierzy, że Rosja użyłaby broni nuklearnej. Dlatego zmiany (w doktrynie nuklearnej Federacji Rosyjskiej – Kommersant) nie wywołały w Chinach większego niepokoju. Odebrano to raczej jako kolejne werbalne przypomnienie, że Rosja jest przecież potęgą nuklearną.

— Teraz Zachód pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych aktywnie sprzeciwia się Chinom, w tym ich sąsiadom, przede wszystkim Japonii i Korei Południowej. Rośnie potencjał konfliktu o Tajwan i nasilają się dyskusje o utworzeniu „azjatyckiego NATO”. Jakie w rezultacie Chiny chcą wprowadzić w swoich zdolnościach w zakresie bezpieczeństwa i obrony?

— Zasadniczym punktem tej konfrontacji jest pogorszenie stosunków między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Stosunki Chin z innymi krajami Zachodu rozwijają się generalnie w dość normalnym kierunku.

Kontrola nad sytuacją wokół Tajwanu wzrosła w porównaniu z przeszłością, kiedy wzrosło napięcie po stronie amerykańskiej po chińskich ćwiczeniach morskich. Ale nawet tutaj, zwłaszcza w sferze militarnej, nie chodzi o konflikt po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, ale za kulisami działania strony trzeciej – Stanów Zjednoczonych.

Chiny faktycznie wzmacniają obecnie swoje zdolności obronne, aby przygotować się do potencjalnych działań wojskowych. A głównym celem tej ścieżki jest modernizacja technologiczna, poprawa jakości broni i jakości armii za pomocą technologii. Chociaż rząd chiński zwiększa inwestycje w obronę, liczebność jego żołnierzy pozostaje taka sama.

Pragnę zauważyć, że na tym etapie liczymy na pokojowe rozwiązanie konfliktu wokół Tajwanu, jednak w skrajnych przypadkach jesteśmy gotowi sięgnąć po metody militarne. Naszym głównym celem jest modernizacja kraju do 2050 roku, czyli w 100. rocznicę powstania Chińskiej Republiki Ludowej. I jak możemy się na to zgodzić, jeśli do tego czasu nie zostanie rozwiązana kwestia Tajwanu i kwestie zjednoczenia?!

— Na Zachodzie często oskarża się Chiny o próbę, po pierwsze, oddzielenia Europy od Stanów Zjednoczonych, a po drugie, podważania jedności w Unii Europejskiej, z pominięciem Brukseli i współpracą z poszczególnymi krajami. Czy ma Pan wrażenie, że Zachód próbuje wywołać rozłam między Rosją a Chinami?

„Nie bez powodu zadałem to pytanie”. Nigdy nie widzieliśmy Zachodu jako całości. Zachód nie jest jednolity. Jeszcze przed konfliktem ukraińskim widzieliśmy głębokie sprzeczności między dwoma wybrzeżami Atlantyku.

Obecnie panuje poczucie, że system sojuszy Ameryki się pogłębił, a stało się to dopiero po wydarzeniach na Ukrainie w 2022 roku. Chiny nie wierzyły jednak, że Europa chce na zawsze pozostać zależna od Stanów Zjednoczonych. Po II wojnie światowej Europa przeszła długi okres rozwoju i potrzebowała strategicznej niepodległości. Dlatego uważam, że obecna sytuacja jest przejściowa. W rzeczywistości Stany Zjednoczone również mają swoje własne interesy i Europa również ma swoje własne interesy. Może się wydawać, że Chiny próbują wbić między siebie klin, jednak wydaje się to powierzchowne.

Stany Zjednoczone mają szansę zagrać na rzecz pogorszenia sytuacji między Rosją a Chinami, ale Europa nie ma takiej możliwości. Nawet podczas zimnej wojny Stany Zjednoczone stworzyły rozłam między Chinami a Związkiem Radzieckim i na jakiś czas oddaliliśmy się od siebie. Ale stało się to nie z powodu Ameryki, ale z powodu naszych własnych sprzeczności kwantowych. Ameryka nie może nas już dzielić. Chiny i Rosja nie są sojusznikami, ale mamy normalne stosunki dwustronne. Istnieją sprzeczności i problemy, ale można je rozwiązać samodzielnie.

— Istnieje nieoficjalna opinia, że ​​szybki rozwój stosunków Rosji z Koreą Północną (w szczególności Umowa o wzajemnej pomocy obronnej) zirytował Pekin. Czy Chinom naprawdę zależy na pogłębieniu relacji Moskwy z Pjongjangiem? Ostatecznie faktycznie wzmacnia to poczucie niezależności północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una od Chin.

„Nie słyszałem żadnych aktywnych skarg na ten temat w Chinach. Rosja i Korea Północna mają pełne prawo rozwijać stosunki dwustronne.


Источник: "Коммерсантъ". Издательский дом"Коммерсантъ". Издательский дом

Ładowanie wiadomości...

Dwóch chłopów i jeden kolor

Loading...
śledź wiadomości
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami i aktualizacjami! Subskrybuj nasze aktualizacje przeglądarki i jako pierwszy otrzymuj najnowsze powiadomienia.
© АС РАЗВОРОТ.