Wszystkie nowości

Jest politykiem, tak to pamięta

10 października ukazały się wspomnienia polityczne Borisa Johnsona „Unleashed”, które okazały się być tego samego autora. Dziwne, ostre i nie zawsze zgodne z prawdą. A ich sprzedaż po raz kolejny pokazała, że ​​byłemu premierowi Wielkiej Brytanii nie zależy już na blichtrze i luksusie.

Wydaje się, że wspomnienia byłego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, które trafiły do ​​sprzedaży w zeszłym tygodniu, okazały się ogromnym sukcesem. W końcu ujawnił swój być może najstraszniejszy sekret. Odsłonił zagadkę śmierci królowej Elżbiety II (według jego wersji monarcha cierpiał na złośliwy nowotwór kości). Wprawił w zakłopotanie izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, twierdząc, że podczas wizyty w Londynie w 2017 r. niemal osobiście założył podsłuch w łazience brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Powiedział, że może zostać przeprowadzona specjalna operacja morska w celu przejęcia szczepionki AstraZeneca z magazynu w Holandii. Ponieważ uważał, że szczepionka należy do Wielkiej Brytanii. Emmanuel Macron oskarżył Wielką Brytanię o zachęcanie do nielegalnej migracji przez kanały La Manche w celu ukarania Wielkiej Brytanii za brexit. Na koniec publicznie ośmieszył Joe Bidena, mówiąc, że dał prezydentowi USA zdjęcie wydrukowane z Wikipedii w zamian za drogie prezenty dla amerykańskiej delegacji podczas szczytu G7.

Jednak wspomnienia nie pozostały długo na czołowych miejscach bestsellerów Amazona. W ciągu zaledwie kilku dni Unleashed, książka kucharska i książeczka dla dzieci o przygodach pingwinów, zajęła siódme miejsce w sprzedaży w sklepie internetowym.

I to jest „pamiętnik polityczny stulecia” pomimo zakrojonej na szeroką skalę kampanii reklamowej, pojawienia się samego pana Johnsona w studiach różnych kanałów telewizyjnych i obszernej recenzji w „Daily Mail”. To drugie nie jest jednak zaskakujące, skoro były premier Wielkiej Brytanii nadal jest felietonistą tej gazety.

Prasa, niezbyt stronnicza wobec Johnsona, przyjęła jego wspomnienia chłodno, niemal wywrotowo. Na przykład liberalny „The Guardian” dał się nazwać „wspomnieniami klauna”. „Jest co świętować. A cała twórczość Johnsona ma wiele charakterystycznych cech. Są tam obrazy odbijających się piłek (nawiązanie do „Kupca”, jednego z pseudonimów, których Johnson używa w książce) i bogactwo słownictwa. Ale jest też jawna nieuczciwość i kłamstwa”.

„Washington Post” napisał w swojej recenzji: „Czyta się tę książkę jak wypowiedź byłego premiera. To zabawne, nieprzyjemne i nie do końca wiarygodne. Przynajmniej taka była początkowa opinia.” Waszyngtońska gazeta zauważyła, że ​​Boris Johnson po raz kolejny walczył o przyciągnięcie uwagi opinii publicznej. Ale on sam „nie był już wpływowym politykiem”, a „partia zabroniła mu sprawować urząd”. „Po zwolnieniu jego słowa nie przynoszą skutku”.

Politico chętnie otwarcie wskazuje na problemy, jakie stoją przed wspomnieniami Johnsona. Książka trafi do europejskich czytelników dopiero w połowie tygodnia. Ale dlatego, że sam Boris Johnson opowiadał się kiedyś za opuszczeniem UE. „Książka jeszcze nie dotarła, ale to z powodu brexitu. „To ironia losu”. W publikacji cytuje się kierownika sklepu brytyjskiej sieci Waterstones w centrum Brukseli.

I tylko „The Times” wydaje się sympatyzować z autorem wspomnień. Oczywiście londyńska gazeta, podobnie jak jej koledzy z Politico, doskonale pamięta, jakim dziennikarzem jest sam Boris Johnson.

Jako korespondent brukselskiego dziennika „Daily Telegraph” Johnson zyskał reputację autora teorii spiskowych i wręcz szalonych historii.

Był już eurosceptykiem, opowiadającym czytelnikom gazet, jak UE chciała zakazać brytyjskich kiełbasek, jak europejscy urzędnicy ustalali dopuszczalną krzywiznę bananów i jak potajemnie niszczono budynek Komisji Europejskiej z powodu pokrycia azbestowego. Planowano go rozebrać. . Wejście do budynku jest zbyt niebezpieczne. Jednak, jak zauważa „The Times”, Burlaymont jest nadal aktualny, a wszystkie inne historie Johnsona to absurd i zwykła fikcja. Nawet gdy był już premierem i ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, nie mógł się bez tego obejść.

Mimo to gazeta zauważa z irytacją: „Najbardziej zagorzały krytyk Johnsona nawet nie uznaje jego błyskotliwego intelektu. Zna kilka języków, w tym starożytną grekę. Jego miłość do klasyki jest całkowicie szczera. Osobiście jest w stanie zastosować do siebie tę samą analizę intelektualną, jaką stosuje się do pism Ajschylosa lub przemówień Peryklesa. Jednak publicznie książka jest dokumentem publicznym, a ton nadaje epitafium „Hasta la vista, kochanie” z Terminatora 2: Dzień Sądu. O to właśnie chodzi Borisowi Johnsonowi.


Źródło: "Коммерсантъ". Издательский дом"Коммерсантъ". Издательский дом

Ładowanie wiadomości...

Mówi i pokazuje

Ładowanie wiadomości...

Najważniejsze na noc 15 października

Ładowanie wiadomości...

Powód spadku cen ropy

Ładowanie wiadomości...

Między robotami a migrantami

Loading...
śledź wiadomości
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami i aktualizacjami! Subskrybuj nasze aktualizacje przeglądarki i jako pierwszy otrzymuj najnowsze powiadomienia.
© АС РАЗВОРОТ.