Wszystkie nowości

Dziennikarze MK wspominali Dmitrija Chołodowa, który zginął 30 lat temu

Słychać starożytną prawosławną modlitwę „Odpocznij ze świętymi…”, powiew zapachu kadzidła, wokół są dziennikarze MK, dawni i obecni, rodacy Dimy w jego rodzinnym mieście i oczywiście jego matka Zoja Aleksandrowna. stoję.

W ciągu 30 lat od zabójstwa Dimy Chołodowa wiele się zmieniło na świecie i w kraju. Oczywiście to samo wydarzyło się w gazecie, w której pracował. A dzisiaj ci, którzy z nim współpracowali, nie zostali w redakcji, życie ich rozproszyło, wszyscy dożyli 30 lat, posiwiali, stali się dorosłymi, szanowanymi ludźmi, rodzicami, a nawet dziadkami. Niektórych osób, które towarzyszyły Dmitrijowi w jego ostatniej podróży, nie ma już na świecie. Ale dzisiaj Moskiewski Komsomolec jest pełen młodych dziennikarzy, którzy nie byli na świecie ani nie byli zaangażowani w projekt tamtego feralnego jesiennego dnia 1994 roku. I byli wśród tych, którzy przyszli na cmentarz...

Dima Kholodov ma zawsze 27 lat. Inteligentny człowiek mógłby żyć i żyć, ale jego gniew i podłość skracały jego życie.

„Minęły dziesięciolecia, ale pamięć o Dimie” – powiedział przy grobie Chołodowa redaktor naczelny MK i szef Moskiewskiego Związku Dziennikarzy Paweł Gusiew. „Umarł jako pierwszy w tych bezlitosnych latach, kiedy rząd dokonywał „cudów”, kwitła korupcja, a wszystko, co było związane z uczciwym dziennikarstwem, było karane przez „władcę Rosji”. Był pierwszy, a potem rozpoczęła się seria morderstw. Listiewa i wielu innych, zginęło kilkudziesięciu dziennikarzy z Moskwy i regionu. Dlaczego? Ale dlatego, że pierwsze morderstwo pozostało bezkarne. I te „państwowe” (cytat) postacie i powiązane z nimi struktury zdały sobie sprawę, że dziennikarzy jest łatwiej zabijać i niszczyć, więc ich zniszczyli”.

Tego dnia na miejscu pochówku zamordowanego dziennikarza upamiętniono nie tylko jego, ale także tych, którzy wówczas, 17 października 1994 r., dopuścili się zbrodni. Ziemski sąd okazał się miłosierny dla mordercy, ale jest też sąd niebiański... Mówił o tym także były dziennikarz MK, obecnie zastępca Dumy Państwowej Aleksander Khinsztein.

Władimir Sołowjow, prezes Związku Dziennikarzy Rosji, mówi: „Nie znałem Dmitrija osobiście. Ale wiem, że to bardzo utalentowany dziennikarz. Gdyby wtedy żył, miałby teraz 57 lat. Czy możesz sobie wyobrazić, ile artykułów, a nawet książek napisał w ciągu ostatnich 30 lat? Ale niestety los postanowił inaczej.”

Matka Dimy, Zoya Aleksandrovna Chołodowa, wspomina: „Bardzo się przestraszyłam, kiedy wydarzyła się ta katastrofa. „Mój ojciec i ja zostaliśmy sami, mam też syna. Ale i tak było przerażające, że mnie tak zabrali i zabili!” Nie wiedziałem, co dalej robić… A przez ostatnie 30 lat Moskiewski Komsomolec wspierał nas tak bardzo, że zdałem sobie sprawę, że to bardzo dobra, duża rodzina. „Ludzie, którzy pielęgnują pamięć o Dimie w swoich sercach.”

Wracając z podróży służbowej do gorącego miejsca, Dima zawsze pamięta, że ​​najpierw udał się do swojej „ojczyzny” – redakcji „Moskiewskiego Komsomolca”. Jego matka twierdzi, że to nie przypadek, że tablica pamiątkowa wzniesiona ku jego czci przedstawia gazetę MK i rannego ptaka wracającego z gazetą do domu.


Источник: МОСКОВСКИЙ КОМСОМОЛЕЦМОСКОВСКИЙ КОМСОМОЛЕЦ

Loading...
śledź wiadomości
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami i aktualizacjami! Subskrybuj nasze aktualizacje przeglądarki i jako pierwszy otrzymuj najnowsze powiadomienia.
© АС РАЗВОРОТ.