Wszystkie nowości

Rosjanin przeżył na morzu bez jedzenia 67 dni. I to nie jest limit: czasami ludzie dryfowali na morzu przez ponad rok. Jak to było możliwe?

Rosjanin wytrzymał na morzu 67 dni bez jedzenia. A to nie jest limit. Czasami ludzie dryfowali na morzu przez ponad rok. Jak to było możliwe?

Przypadek rosyjskiego rybaka, który przez ponad dwa miesiące dryfował na Morzu Ochockim, ma wiele wspólnego z innymi historiami o przetrwaniu na pełnym morzu. Okazuje się, że nauka pomaga wytrzymać dłużej. Wielu podróżnych żyło w takich warunkach do sześciu miesięcy; rekord należy do rybaka José Salvadora Alvarengi. Wędrował po morzach przez 14 miesięcy bez wody i zapasów.

Rybak z Salwadoru, który przez ponad rok mieszkał na pełnym morzu, został oskarżony o kanibalizm.

Pod koniec 2012 roku rybak José Salvador Alvarenga i jego kolega Ezequiel Cordoba wypłynęli w morze motorówką z włókna szklanego. Planowaliśmy złowić rybę i wrócić za maksymalnie dwa dni.

Zamiast tego napotkali burzę, która nie ucichła przez pięć dni. Silniki uległy awarii, elektronika uległa awarii, a akumulatory wkrótce padły. Alvarenga nie miał wiosła, więc nie miał w czym wiosłować. Mam tylko nadzieję, że wkrótce zostaną uratowani.

Ale nie udało im się uratować. Alvarenga i Kordoba musiały przetrwać na morzu przez wiele miesięcy. Później opowiadał, że jadł ryby i ptaki, które łapał gołymi rękami, a także pił wodę deszczową i krew żółwi.

Alvarenga trzymał ciało w swojej łodzi przez sześć dni, ale nie mógł go znieść i wyrzucił za burtę. Żeby nie zwariować, jak później twierdził.

Ale to był dopiero początek niepowodzeń. Dryfował przez kolejne 10 miesięcy. Dopiero na początku 2014 roku obecne przesunęły się w stronę atolu Ebon, będącego częścią Wysp Marshalla. W 2015 roku ukazała się książka „438 dni”, która opisuje jego podróż.

Alvarenga nie jest pierwszą osobą, która weszła na pokład statku, który wymknął się spod kontroli, na pełnym morzu. Ale nikt nigdy nie przeżył tak długiej podróży bez zapasów żywności i wody. A ponieważ to, co wydarzyło się na statku, znane jest tylko z jego słów, sceptycy podejrzewają, że nie mówi zbyt wiele.

Krewni Kordoby również nie ufają Alvarengi. Ich zdaniem rybak przeżył jedynie dzięki zjadaniu partnerów i kanibalizmowi. Po opublikowaniu książki złożyli nawet pozew, żądając od niego odszkodowania w wysokości 1 miliona dolarów. Alvarenga zaprzeczył zarzutom i poddał się badaniu na wariografie, aby udowodnić swoje twierdzenia.

Pechowy podróżnik błąkał się przez sześć miesięcy na łodzi, która wymknęła się spod kontroli z kotem i makaronem.

Polak Zbigniew Reket przez sześć miesięcy dryfował po Oceanie Indyjskim na niezwrotnej łodzi, ale miał znaczną przewagę nad Alvarengą. Na wycieczkę zabrał ze sobą kota, miesięczny zapas makaronu instant i kolekcję DVD z indyjskimi filmami.

W 2014 roku Reket postanowił spełnić swoje wieloletnie marzenie i kupić własną łódź. Ponieważ nie miał pieniędzy, udał się do Indii, gdzie znajduje się największa stocznia świata. Tam Paul dostał w swoje ręce 11-metrową łódź, która kiedyś była używana na statkach wycieczkowych.

Celem pierwszego lotu była Dżakarta. Kiedy byliśmy już prawie na miejscu, nagle rozpętała się burza. Statek stracił maszt i został porwany przez silny prąd. W ciągu kilku tygodni przepłynęła cały Ocean Indyjski i dotarła do wschodniego wybrzeża Afryki.

Reque ostatecznie osiadł na Komorach, gdzie spędził ponad dwa lata naprawiając łodzie. Gdy wszystko było już gotowe, postanowił popłynąć do Ameryki.

Chang Dae-ying jadł ryby złowione w morzu i pił rosę, która w nocy gromadziła się na kadłubie łodzi. Płyty DVD z filmami Bollywood pomogły zabić czas. A kiedy się nudziłem, kładłem się z kotem na materacu i myślałem o Wojciechu Jaruzelskim, który w latach 80. rządził socjalistyczną Polską. Racket go nienawidził.

Podróżnik został uratowany 25 grudnia 2017 r. Wędrował po falach przez prawie sześć miesięcy, ale jego statek nie dopłynął zbyt daleko. Requet odkryto w pobliżu wyspy Reunion, która znajduje się na wybrzeżu Afryki, podobnie jak Komory, ale naprzeciwko Madagaskaru.

Brytyjskie małżeństwo spędziło 117 dni na tratwie, żywiąc się rybami, ptakami i żółwiami.

W czerwcu 1972 roku Maurice i Marilyn Bailey wypłynęli w morze na małym jachcie o nazwie Oraline. Chcieli rozpocząć nowe życie przeprowadzając się z Anglii do Nowej Zelandii. Przepłynięcie Atlantyku zajęło dziewięć miesięcy. Oralene popłynęła na Pacyfik przez Kanał Panamski.

Katastrofa nastąpiła siedem dni później. Jacht zderzył się z kaszalotem, który został zastrzelony przez statek wielorybniczy. Woda przelała się przez ogromną dziurę i Oralin opadł na dno. Małżonce pozostała jedynie mała tratwa, ponton i konserwy wystarczające na kilka tygodni.

Po miesiącu Maurycy zaczął tracić nadzieję na zbawienie. Ich tratwa dotarła do obszaru Pacyfiku, gdzie mogło pływać tylko kilka statków, więc nie było kto ich zabrać. Jedynym pocieszeniem był fakt, że morze było pełne stworzeń, które nigdy nie spotkały człowieka i nie bały się.

Kiedy zapasy zaczęły się wyczerpywać, Marilyn założyła haczyki wykonane ze szpilek i zaczęła łowić ryby. Ponadto łapali ptaki siedzące na tratwach i łodziach. Ich ofiarę zjadano na surowo, a krew z reguły pijano bez śladu.

Tratwę uratowała koreańska łódź rybacka Wolmi 306, która wracała do Busan po dwóch latach spędzonych na Oceanie Atlantyckim. Kilka tygodni później rybacy zabrali wyczerpaną parę i wywieźli na Hawaje. Do tego czasu Maurice i Marilyn Bailey spędzili na tratwie 117 dni.

Historie nieszczęsnych podróżników zmuszonych do przetrwania na pełnym morzu zaczynają się najczęściej od sztormów, które niszczą maszty, stery, silniki i komunikację. Wyjątki są rzadkie, ale przypadek filipińskich marynarzy w 2018 r. jest jednym z nich.

Ich łódź zatonęła po zderzeniu z dwumetrowym marlinem. Ryba ta może osiągnąć prędkość do 110 kilometrów na godzinę i ujarzmić ofiarę swoim długim, ostrym pyskiem przypominającym włócznię. Została jednak przechwycona przez katamaran rybacki. Marlin wywiercił w dnie dwa duże otwory i woda natychmiast się wylała.

12-metrowy statek szybko napełnił się wodą i opadł na dno. Rybacy podróżowali na improwizowanych tratwach wykonanych z podpór, desek i beczek. Nie było jedzenia, a wody wystarczyło tylko na dwa dni. „Machaliśmy rękami, ale żaden statek handlowy nie przyszedł nam z pomocą” – powiedział jeden z rybaków. – Ale nie straciliśmy nadziei.

Piątego dnia na frachtowcu marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych Wally Schirra zauważono tratwę. Rybacy machali rękami, flagami i migali latarkami przepływającym statkom. „Na szczęście jechaliśmy wystarczająco wolno, aby je zobaczyć” – mówi sternik Keith Sauls.

Podobna historia wydarzyła się rok temu wieczorem 21 października na południowym wybrzeżu Australii Zachodniej. Pięciu rybaków złapało rekina i wciągnęło go na ponton. W tym momencie rekin zrobił najbardziej logiczną i przewidywalną rzecz. W łodzi zrobiono dziurę, z której na naszych oczach zaczęło się spuszczać powietrze.

Rybacy nie mogli uruchomić łodzi z powodu uszkodzenia przewodu paliwowego i silnika, więc opuścili kotwicę i czekali na przybycie ratowników. Wtedy ktoś na lądzie zauważył, że rybacy nie wrócili, i zgłosił to policji. Udało się ich uratować po kilku godzinach. Nie podano, co stało się z zaradnym rekinem.


Источник: Lenta.RuLenta.Ru

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Sbierbank poszedł do szkoły online

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Ładowanie wiadomości...

Loading...
śledź wiadomości
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami i aktualizacjami! Subskrybuj nasze aktualizacje przeglądarki i jako pierwszy otrzymuj najnowsze powiadomienia.
© АС РАЗВОРОТ.